Jak pokonać dyskomfort spowodowany chamsko-pańskim syndromem? Można to zrobić… obejmując stanowisko kierownicze. Nie trzeba do tego specjalnych kompetencji, wystarczy odrobina talentu aktorskiego.
W czasach pańszczyzny zdarzało się, że chłop zdobywał niekiedy specjalne względy swojego pana. Czasem sprzyjał temu spryt, innym razem przypadek lub po prostu kaprys właściciela folwarku, który z różnych względów postanawiał faworyzować swojego ulubieńca. Dosłownie z dnia na dzień maltretowany dotąd wieśniak zaczynał cieszyć się przywilejami i namiastką władzy.
Przeczytaj także: Opowieść o Januszu biznesu, co na obcego robił nie będzie
Często kończyło się to w ten sposób, że świeżo awansowany nadchłop z miejsca zaczynał gnębić podlegających sobie parobków. Powiedzenie „nie masz tyrana nad pana z chama” nie wzięło się znikąd. Folwarczny szczęśliwiec nadal pozostawał jednak niepiśmiennym niewolnikiem, który nigdy w życiu nie opuścił swojej wioski i którego horyzonty myślowe nie wykraczały poza klika morgów nadanej mu ziemi. Jeśli nie chciał stracić posłuchu wśród swoich i wypaść z łask pana, musiał wykazać się chłopską przebiegłością.

Podobny mechanizm jest żywy do dziś i bywa obecny m.in. w relacjach służbowych. Kompleks kmiecia można zaobserwować np. u niektórych managerów w korporacjach lub innych organizacjach z rozbudowanym średnim szczeblem zarządzania. Osobowość takich ludzi napędzają dwie siły – sprzeczność i strach.
Sprzeczność, ponieważ manager taki nosi w sobie równocześnie cechy uniżonego chłopa i ekonoma sadysty. Nie chce być pomiatany, ale nie potrafi też pracować inaczej, niż służąc jakiemuś panu. Aby przezwyciężyć wewnętrzny konflikt, postanawia za wszelką cenę awansować. Zakłada, zresztą całkiem słusznie, że kierownicze stanowisko zapewnia wyższe zarobki i większą władzę. Problem w tym, że wymaga również pewnych kompetencji, autorytetu i zdolności organizacyjnych, których nie posiada za grosz.
Sprawdź również: Pańszczyzna na uczelniach. Wasze historie

I w tym momencie do gry włącza się strach!
Z jednej strony przed ujawnieniem nieudolności, z drugiej – przed utratą możliwości służby u pana. Zaczyna się więc prawdziwy festiwal uzasadnień dla swojej przydatności, a repertuar wykorzystanych w nim technik potrafi być bardzo okazały. Poniżej kilka przykładów.
Czynności pozorowane
Wykonywane w dużych ilościach, ale pozbawione jakiegokolwiek sensu
i utrudniające pracę zespołu. Często sprowadzają się do nagłych zmian zdania, wysyłania sprzecznych komunikatów, wycofywania się z podjętych decyzji i zaprzeczania własnym słowom. No ale chodzi przecież o to, żeby wokół kierownika zawsze dużo się działo.

Forward management
Bezmyślne i mechaniczne przesyłanie innym otrzymanych wiadomości. Zwykle świadczy o niezrozumieniu zadań oraz najzwyklejszej spychologii. Forward manager nie analizuje, nie filtruje informacji, nie podejmuje decyzji. Po prostu przesyła wszystko dalej – do zespołu, podwykonawców, partnerów.
Brak zrozumienia własnych poleceń
Forward manager jest absolutnie przekonany, że nie musi rozumieć projektów, którymi zarządza. Od tego są przecież podwładni, a problemy w magiczny sposób rozwiązują się same na niższych szczeblach firmowej hierarchii.
Przeczytaj także: Praca w krainie Nie Wiem
Zarządzanie przez krytykę
Powyższa opinia nie przeszkadza jednak absolutnie w ciągłym krytykowaniu i poprawianiu pracowników. Nieustanne zgłaszanie uwag oraz żądanie bliżej nieokreślonych zmian to jedna z ulubionych metod udowadniania swojej przydatności.
Sprawdź również: Dlaczego folwark był (i jest) słabym biznesem
Celowe przeciąganie procesów
Szybka realizacja zadań może być dla folwark managera niebezpieczna. Jeśli pracownik sprawnie wykonuje swoje obowiązki należy go utemperować. Najlepiej przy pomocy krytykanctwa opisanego we wcześniejszym punkcie.
Projekty widma
Dobrym sposobem symulowania pracy jest też zarzucanie podwładnych kompletnie fikcyjnymi zadaniami. Planowaniem, zbieraniem wycen, tworzeniem prezentacji o niczym. Z góry wiadomo, że nic z tego nie będzie, ale folwark menedżer jest niewzruszony i generuje kolejne wymysły z prawdziwie ułańską fantazją.
Paniczne unikanie rozmów i spotkań
Chcesz porozmawiać z szefem? Uzyskać poradę lub skonsultować jakiś problem? Zapomnij! Twój przełożony będzie cię unikał jak ognia, żeby tylko nie narazić się na konieczność odpowiadania na pytania wymagające jakiejkolwiek wiedzy.
Teatrzyk może trwać długie lata i całkiem skutecznie zabezpieczyć upragnioną posadkę. Pomaga również w podbudowaniu wątłego ego. Problem w tym, że po jednym awansie folwark manager niekoniecznie jest zainteresowany dalszym rozwojem. Z czasem może też stracić czujność i popaść w niełaskę chlebodawcy.
Przeczytaj również: Skazani na zawodowe dożywocie
Wtedy szopkę trzeba zaczynać od nowa w innym miejscu.

Mam wrażenie, że znam osobę, którą tutaj opisujesz. Pół żartem, pół serio, bo takich mondrych są tysiące. Nie mniej wypisz wymaluj moja szefowa.
No patrz, mam bardzo podobnie. Też nie mogę oprzeć się wrażeniu, ze gdzieś już tę postać spotkałem 😉